Zdjęcia ze ślubu i wesela oraz sesja w dzień ślubu w sali „Pod Lipami” w Mojeszu
Reportaż ślubny Beni i Kuby
Reportaż ślubny Beni i Kuby
To był reportaż ślubny inni niż wszystkie. Ilością miłości, którą mogłem uchwycić na zdjęciach ślubnych można by obdarować przynajmniej 3 wesela. Od pierwszej chwili, gdy spotkaliśmy się w sali „Pod lipami” w Mojeszu wiedziałem, że dzisiaj będzie magicznie. I było. Zobaczcie, co zachowałem na zdjęciach jako fotograf ślubny Lubin.
Będąc fotografem na takich ślubach i weselach motywuję się wewnętrznie. Przypominam sobie, dlaczego tak lubię to robić. Dlaczego fotografowanie sprawia mi tak wiele radości, daje mi tyle szczęścia i wypełnia mnie energią, którą od rana do późnej nocy gromadzę w sobie. Ta energia przychodzi do mnie z otoczenia. To miłość, radość i szczęście fotografowanych osób sprawiają, że bateria dopiero po spakowaniu sprzętu po skończonej pracy wpada w tryb „wyczerpania”. Ale jest to najlepsze wyczerpanie jakie można czuć, bo jest w nim masa satysfakcji z tego, że sfotografowałem kolejne piękne uczucie – kolejny piękny początek czyjejś historii. Dodam tylko, że Benia tańczy zawodowo, a na weselu był także jej trener…
W tym przypadku zapraszam Was na historię Bernadety i Jakuba.
Sala weselna „Pod Lipami” w Mojeszu
Cudowne miejsce, w którym zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Prowadzone przez cudownych ludzi, którzy swoją życzliwością i otwartością emanują od pierwszego kontaktu. Fotografia ślubna w tym miejscu „robi się sama”. Detale dopracowane w najmniejszych szczegółach. Idealnie dobrane kolory i doskonale nakryte stoły. Przepyszne jedzenie. Jeśli szukacie miejsca na swoje wesele i chcecie czuć się swobodnie – „Pod Lipami” w Mojeszu (niedaleko Lwówka Śląskiego w województwie dolnośląskim) to idealne miejsce. Zaufajcie mi.
Zresztą – poniżej trochę zdjęć detali i sali.
Muzyka
światła…
Miłego oglądania ;-)
Ślub i wesele
Ślub odbył się w pięknym kościele w centrum Lwówka Śląskiego. Pogoda idealna. Para idealna. Goście idealni.
Jeśli kiedykolwiek marzyłem o idealnym ślubie to wierzę, że jeszcze przede mną, ale u Bernadety i Jakuba zbliżyłem się bardzo blisko.
Cudowne uczucie, które wybuchło podczas przysięgi. Były łzy, była szczerość, było przekonanie i te uczucia udzieliły się wszystkim.
Moim zadaniem było to tylko sfotografować i nie przeoczyć żadnego ważnego momentu. Udało się!
Sesja ślubna w tym samym dniu
Zabrałem Benię i Jakuba na kilkanaście minut. Dosłownie „za salę”. Mieliśmy ten krótki czas przed zachodem słońca by uchwycić ich piękne uczucie. Nie były to tylko pozowane zdjęcia. W sumie były głównie zupełnie inne – w ruchu. Takie lubię najbardziej. Benia i Jakub czuli się jak „ryby w wodzie” i grali w moją grę. Bieganie, przytulanie, pocałunki. Uśmiech i radość – to staram się złapać na szybkich sesjach w dniu ślubu.
Oczywiście pozowane też zrobiliśmy – do ramki dla najbliższych ;-)